23 lipca 2015
Środa wakacyjna upłynęła nam ponownie na błogim
wypoczynku.
Mam na myśli
oczywiście dzieci, Kogut domowy miał jak zwykle sporo pracy.
O szóstej rano pobudka, zrobiłem żonie kawę, codzienne
zakupy w piekarni i sklepie spożywczym. Jak co dzień, przygotowałem żonie śniadanie
w domu – świeżutki chlebek z masłem i dżemem pomarańczowym (ostatnio zrobiłem
zapasy w markecie tego specjału, który bardzo lubi żona – przez kilkanaście dni
na śniadanie mam co przygotowywać). Przygotowałem też żonie drugie śniadanie do
pracy – bułkę z masełkiem i polędwicą i pączka z dziurką.
Dzieci wstały dość późno, dla nich zrobiłem śniadanie
bardziej energetyczne – chleb z masłem z kremem czekoladowym, serek
homogenizowany i sok owocowy. Po śniadaniu córka pobiegła na podwórko, syn
konsekwentnie był w domu – jego
kumpel jeszcze nie wrócił od dziadka i syn oczywiście nie ma z kim wyjść (tak on twierdzi).
Na obiad upiekłem pikantne skrzydełka i łagodne
podudzia z kurczaka. Pikantne smakowały
bardzo synowi, córka wolała łagodne. Jedne i drugie wyszły smakowicie (do teraz
je wspominam i chyba pojutrze też będą na obiad).
Kolacje przygotowałem niestandardową – ugotowałem na
parze młody kalafior, a żona usmażyła na masełku bułkę tartą. Kalafior był na
twardo, ale z posypką smakował świetnie. Po drodze na stół kawałek kalafiora
wypadł mi na stół i podłogę i miałem dodatkowe sprzątanie. Nie przypuszczałem,
że kalafior może tak zaatakować mieszkanie i zrobić tyle zamieszania. Niech żyje Kalafior. Kalafior kontratakuje. Jeszcze godzinę
po ataku kalafiora wymyślałem różne hasła za i przeciw – oprócz projektu, był
to ostatnio mój jedyny wysiłek intelektualno-satyryczne. W ciągu roku szkolnego
trzeba się mocno starać, aby dzieciom pomóc i może to dobrze, że w wakacje nie
muszę. Tak więc główną atrakcją dnia wczorajszego, jak widać, był kalafior –
mała rzecz, a cieszy. Okazuję się, że jedzenie można świetnie celebrować także
w sferze abstrakcyjnej.
Wieczorem żona grała z synem w badmintona, a córka do
22.00 siedziała przed domem z koleżanką.
Dzień minął spokojnie, Kogut domowy miał pracę przy
zakupach, przygotowaniu posiłków i posprzątaniu wieczornym po kolacji –
sprzątnięciu w jadalni, umyciu kuchni, wyniesieniu odpadów. Na szczęście
naczynia zmywa zmywarka – jest ustawiona na mycie w nocy – względy oszczędności
kosztów energii. Mogłem się, dzięki mniejszej liczbie obowiązków, zająć swoim
projektem.
Zresztą pogoda sprzyja domatorom – jej zmienność i
zaskakiwanie nas deszczem pomaga posiedzieć w domu przy książce i telewizorze.
Dzisiejszy deszczowy dzień też zapowiada się domowo.
Życzę miłej środy.
Kogdom
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz