Piątek jest zawsze moim
dniem gospodarczym. Lubię na weekend posprzątać mieszkanie, aby mieć luźniejszą
sobotę i niedzielę. Oczywiście pomijam zakupy i aktywnie spędzany dzień z
dziećmi.
Wczoraj także
posprzątałem mieszkanie, rano żonie przygotowałem pierwsze i drugie śniadanie. Wczoraj żona
bezpośrednio po pracy, pojechała po córkę i mają wrócić obie w weekend.
Kiedy córeczka wróci, to znowu będzie trochę zamieszania w domu, ale syn stęsknił
się za siostrą i dobrze, że już wraca.
Na razie korzystamy z
synem z dni kawalerskich. Wczoraj, po doprowadzeniu domu do błysku – używam
sprawdzonych środków czystości i dlatego mam zawsze pewność, że moje sprzątanie
przyniesie efekt. Po południu lubię zapach czystości w domu, wieczorem
mieszkanie nasiąka zapachami kuchni i aromat pachnącego domu trochę znika. Ale
przez dłuższy czas trwa.
Po południu, w związku z
wyjazdem żony (nie musiałem przygotowywać większego obiadu), mogłem więcej czasu
poświęcić na sport z synem. Pojechaliśmy na boisko piłkarskie zagrać w nogę,
lecz niestety było zamknięte. Na szczęście pojechaliśmy samochodem i mogliśmy
znaleźć inne miejsce do
kopania piłki. Znaleźliśmy opuszczone i zarośnięte trawą stare boisko i tu
sobie pograliśmy. Miało to swój urok dawno minionych lat, lecz wysoka trawa i
kłujące chwasty trochę na utrudniały grę. Za to byliśmy na boisku sami i
mogliśmy spokojnie kopać piłkę. Syn lubi stać ba bramce, a tam miał
pełnowymiarową, więc miał co bronić. Cieszę się, że lubi grać w piłkę nożną –
umiejętność pracy w
zespole przyda mu się w życiu.
Po powrocie na nasze
podwórko, graliśmy w badmintona. Udało nam się grać prawie godzinę, pogoda
bezwietrzna nam to umożliwiła. Syn naprawdę gra bardzo dobrze, świetnie potrafi
odbić lotkę i zaserwować. Gra już prawie jak zawodnik klubu sportowego.
Zapomniałbym, wczesnym
popołudniem wybraliśmy się na starówkę na lody. Taki miły piątkowy spacer. Syn
trochę przyspieszał, bo chciał jechać na boisko, ale w sumie spacer się udał.
Mamy swoją ulubioną lodziarnię na starówce i zawsze tam chodzimy
na lody. Wczoraj syn kupił loda śmietankowego w polewie truskawkowej.
Nie bardzo mu smakował i zamieniłem się z nim na mojego śmietankowo-czekoladowego.
Tego loda zjadł oczywiście chętniej. Spacer był miły, a lody w taki upalny
dzień zawsze poprawiają samopoczucie (no i oczywiście trochę chłodzą).
Wieczorem przygotowałem
na kolację smaczne warzywa – pomidor, cebula, rzodkiewka – i ulubioną polędwicę
syna. Do tego chlebek z masełkiem i truskawkowy
jogurt. Trzeba pamiętać o zrównoważonej diecie, tak aby dostarczać wszystkich
składników odżywczych dla rosnącego dziecka i to też jest zadanie Koguta
domowego.
Po kolacji posprzątałem
kuchnię i miałem już wolniejszy wieczór. Dzieci są już na tyle duże, że zajmują
się już swoimi sprawami. Syn oglądał telewizję, a wieczorem położył
się do łóżka czytać książkę. Atmosfera wieczoru zawsze sprzyja zanurzeniu się w świat
książkowej wyobraźni.
Tak więc wczoraj, miałem
mniej pracy kulinarnej (bo i zakupy zrobiłem niewielki w naszym samie
spożywczym), za to więcej mogłem poświęcić czasu na aktywność sportową z synem.
Z obowiązków Koguta
domowego, na wieczór zostaje przypilnować umyciu zębów i zwłaszcza latem, kąpieli.
A potem to już można
spokojnie zasnąć przed telewizorem.
Życzę miłego weekendu.
Kogdom
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz