18 lip 2015

18 lipca 2015




Piątek jest zawsze moim dniem gospodarczym. Lubię na weekend posprzątać mieszkanie, aby mieć luźniejszą sobotę i niedzielę. Oczywiście pomijam zakupy          i aktywnie spędzany dzień z dziećmi.

Wczoraj także posprzątałem mieszkanie, rano żonie przygotowałem pierwsze i drugie śniadanie. Wczoraj żona bezpośrednio po pracy, pojechała po córkę i mają wrócić obie w weekend. Kiedy córeczka wróci, to znowu będzie trochę zamieszania w domu, ale syn stęsknił się za siostrą i dobrze, że już wraca.

Na razie korzystamy z synem z dni kawalerskich. Wczoraj, po doprowadzeniu domu do błysku – używam sprawdzonych środków czystości i dlatego mam zawsze pewność, że moje sprzątanie przyniesie efekt. Po południu lubię zapach czystości w domu, wieczorem mieszkanie nasiąka zapachami kuchni i aromat pachnącego domu trochę znika. Ale przez dłuższy czas trwa.

Po południu, w związku z wyjazdem żony (nie musiałem przygotowywać większego obiadu), mogłem więcej czasu poświęcić na sport z synem. Pojechaliśmy na boisko piłkarskie zagrać w nogę, lecz niestety było zamknięte. Na szczęście pojechaliśmy samochodem i mogliśmy znaleźć inne miejsce do kopania piłki. Znaleźliśmy opuszczone i zarośnięte trawą stare boisko i tu sobie pograliśmy. Miało to swój urok dawno minionych lat, lecz wysoka trawa i kłujące chwasty trochę na utrudniały grę. Za to byliśmy na boisku sami i mogliśmy spokojnie kopać piłkę. Syn lubi stać ba bramce, a tam miał pełnowymiarową, więc miał co bronić. Cieszę się, że lubi grać w piłkę nożną – umiejętność pracy w zespole przyda mu się w życiu.

Po powrocie na nasze podwórko, graliśmy w badmintona. Udało nam się grać prawie godzinę, pogoda bezwietrzna nam to umożliwiła. Syn naprawdę gra bardzo dobrze, świetnie potrafi odbić lotkę i zaserwować. Gra już prawie jak zawodnik klubu sportowego.

Zapomniałbym, wczesnym popołudniem wybraliśmy się na starówkę na lody. Taki miły piątkowy spacer. Syn trochę przyspieszał, bo chciał jechać na boisko, ale w sumie spacer się udał. Mamy swoją ulubioną lodziarnię na starówce i zawsze tam chodzimy na lody. Wczoraj syn kupił loda śmietankowego  w polewie truskawkowej. Nie bardzo mu smakował i zamieniłem się z nim na mojego śmietankowo-czekoladowego. Tego loda zjadł oczywiście chętniej. Spacer był miły, a lody w taki upalny dzień zawsze poprawiają samopoczucie (no i oczywiście trochę chłodzą).

Wieczorem przygotowałem na kolację smaczne warzywa – pomidor, cebula, rzodkiewka – i ulubioną polędwicę syna. Do tego chlebek z masełkiem i truskawkowy jogurt. Trzeba pamiętać o zrównoważonej diecie, tak aby dostarczać wszystkich składników odżywczych dla rosnącego dziecka i to też jest zadanie Koguta domowego.

Po kolacji posprzątałem kuchnię i miałem już wolniejszy wieczór. Dzieci są już na tyle duże, że zajmują się już swoimi sprawami. Syn oglądał telewizję, a wieczorem położył się do łóżka czytać książkę. Atmosfera wieczoru  zawsze sprzyja zanurzeniu się          w świat książkowej wyobraźni.

Tak więc wczoraj, miałem mniej pracy kulinarnej (bo i zakupy zrobiłem niewielki      w naszym samie spożywczym), za to więcej mogłem poświęcić czasu na aktywność sportową z synem.

Z obowiązków Koguta domowego, na wieczór zostaje przypilnować umyciu zębów      i zwłaszcza latem, kąpieli.

A potem to już można spokojnie zasnąć przed telewizorem. 

Życzę miłego weekendu.
 

Kogdom

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz