24 lip 2015

Bunt



Bunt

24 lipca 2015

 

Wczorajszy czwartek zaczął się standardowo.

Rano o szóstej, wstałem  i poszedłem po świeże pieczywo i wędlinę i kurczaka na rosół. Oczywiście poranny rozruch zajmuje trochę czasu (kawa, jakieś drobne śniadanie, toaleta i w ogóle trzeba się obudzić). Przygotowałem żonie śniadanie i drugie śniadanie do pracy.

Potem, zanim dzieci jeszcze spały, mogłem mieć chwilę na mój projekt internetowy. Około południa przygotowałem dzieciom śniadanie – był już najwyższy czas, aby wstały (nawet jak na wakacje, to i tak długo spały).

Córka wstała pierwsza, syn niedługo po niej. Oboje zjedli śniadanie, a po nim syn zajął się komputerem, a córka chciała, abym ją zawiózł do koleżanki.                                     I tu zaczęła się główna atrakcja wczorajszego dnia – kolejny bunt nastolatki. Tak naprawdę, to nie wiem o co córce chodziło. Skończyło się to powrotem do domu. Ostatnio córka buntuje się przeciwko wszystkim i wszystkiemu, nie wiedzieć dlaczego i po co. I w ogóle trudno wyjaśnić o co jej chodzi – postanowiliśmy z żoną to przeczekać, trzeba mieć do tego końskie zdrowie. Wczorajszy bunt przeciwko nie wiedzieć czemu, w miarę szybko się zakończył, córka poszła na podwórko, a jak wróciła na obiad, to już po buncie nie było śladu.

Na obiad ugotowałem rosół z kurczaka z dodatkiem drobiowych serduszek. Mam świeże i młode warzywa, więc zupa była smaczna. Ostatnio syn odkrył uroki przyprawiania rosołu pewną przyprawą w płynie i od kilkunastu dni bardzo lubi rosół. Córka nie przepada za rosołem, więc zjadła makaron  z kurczakiem. Wczoraj pierwszy raz pozwoliłem jej nie zjadać zupy – taki test    w ramach radzenia sobie z jej buntem. Późnym popołudniem żona wróciła  z pracy, zjadła obiad, a ja mogłem posprzątać kuchnię. Trzeba codziennie organizować posiłki, każdy bowiem ma swój rytm dnia      i aktywności – w wakacje jest to w miarę łatwe (dzieci są w domu lub w pobliżu)         i przychodzą na obiad i kolację o konkretnej godzinie. Śniadanie jedzą, kiedy wstaną, więc tu nie ma problemu. Najtrudniej jest z ciepłym obiadem. Kolacja też jest jadana   o określonej godzinie, kiedy już wszyscy są w domu. Oczywiście przygotowanie posiłków wiąże się z zakupami i planowaniem całego dnia. Warto jednak pilnować godzin posiłków – dzień się wtedy nie rozkłada i łatwiej można wszystko zrobić.       W wakacje to jest główna rola Koguta domowego.

Kolacja wczoraj też była nietypowa, żona przywiozła smaczne jagodzianki – bułeczki z jagodami, pyszne zresztą. Do tego zjedliśmy jogurt truskawkowy i sok owocowy. Syn zjadła oczywiście największy jogurt – bardzo je lubi. Po kolacji posprzątałem jadalnię i kuchnię i miałem już praktycznie wolne. Jeszcze tylko przypilnowałem wieczornej toalety.

Po południu poszedłem z synem pograć w koszykówkę i badmintona. Bardzo lubię tę część dnia, kiedy z dziećmi, teraz to głównie z synem, uprawiam nasze ulubione sporty. Córka była na boisku, lecz grała w piłkę nożną ze swoim kolegą i koleżanką. Ze mną to gra już tylko jak nie ma nikogo na boisku.

Tak z dawką adrenaliny minął wczorajszy czwartek. Dzisiaj liczę na dzień bez dodatkowych przeżyć, bo muszę posprzątać dom – piątek jest przecież dla mnie dniem gospodarczym.

 

Życzę miłego piątku.

Kogdom


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz