Tory
Wtorek i środa
20 i 21 październik 2015
We wtorek moja praca
wróciła już na swoje tory. Rano o szóstej poszedłem do piekarni po świeży chleb
i do sklepu spożywczego po jogurty. Przygotowałem śniadanie dla wszystkich w
domu i drugie śniadanie dla dzieci i żony do szkoły i pracy. Na ósmą zawiozłem
syna do szkoły. Potem pojechałem do marketu na zakupy – jogurty, soki owocowe,
środki higieniczne.
Między dziewiątą a drugą
miałem chwilę na swój projekt internetowy. O drugiej córka wróciła ze szkoły,
upiekłem na obiad kurczaka na ostro. O trzeciej pojechałem po syna do szkoły i
dla niego także przygotowałem obiad. Córka pojechała na swoje zajęcia
pozaszkolne w tym czasie. Syn po szkole odrobił zadania domowe, pomogłem mu z
przyrody – omawia też część geograficzną – kraje Europy.
Po odrobieniu lekcji syn
miał już luz, ja o siódmej pojechałem po córkę na boisko, miała trening
sportowy. Na dwudziestą przygotowałem kolację, żona później wróciła z pracy. Na
kolację były kanapki z wędliną, pieczony kurczak, jogurty owocowe. Po kolacji
posprzątałem jadalnię i kuchnię, pomogłem synowi przygotować się na następny
dzień do szkoły. Później pomogłem córce konstruować model maszyny na lekcję
fizyki. Maszynę zrobiliśmy z klocków, przy okazji znalazłem samochodziki syna,
którymi cały wieczór się z nim bawiłem. Niesamowita frajda.
Środa zaczęła się także
już standardowo od zakupów o wpół do szóstej rano w piekarni. Przygotowałem
żonie i dzieciom śniadanie w domu i drugie śniadanie do szkoły i pracy. Na siódmą
zawiozłem córkę na dodatkowe zajęcia, wróciłem do domu po syna, którego
zawiozłem do szkoły trochę wcześniej, potem pojechałem po córkę, którą też
zawiozłem do szkoły. Środa jest najbardziej mobilnym dla Koguta domowego dniem
tygodnia. Po rozwiezieniu dzieci do szkół pojechałem na zakupy do marketu –
robię prawie codziennie, ale kupuję mniejsze ilości artykułów, aby nie wydawać
zbyt dużo pieniędzy.
Po syna pojechałem o
drugiej. Na trzecią przygotowałem obiad
- pieczone w piekarniku frytki i polędwiczki z kurczaka. Córka wróciła o czwartej do domu,
zjadła również obiad. W tym czasie zawiozłem syna na trening sportowy, czekałem
na niego do szóstej. Córka sama pojechała na swój trening, musiałem tylko
wrócić na chwilę do domu, bo zawieruszyła gdzieś klucz i nie mogła zamknąć
mieszkania. Zamknąłem dom i wróciłem po syna na trening. Klucz znalazł się
wieczorem, przy okazji córka musiała zrobić gruntowne porządki w swoim pokoju. Nie
ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ma teraz śliczny i wysprzątany pokój.
O siódmej pojechałem po nią na trening sportowy. Żona wyjechała służbowo na dwa
dni, kolację więc przygotowałem tylko dla naszej trójki – razowy chleb i tatar
wołowy oraz świeżą paprykę czerwoną. Wieczorem posprzątałem jadalnię i kuchnię.
Syn miał zadane tylko z
matematyki i przyrody, matematykę odrabia samodzielnie, z przyrody pomagam przy
pracy z mapą i atlasem. Pomogłem synowi przygotować się do szkoły na następny
dzień. Po dwudziestej mieliśmy już wieczór wolny. Obejrzałem z synem programy
popularno-naukowe w telewizji, córka zajęła się swoim pokojem i przygotowaniem
do wycieczki szkolnej.
Miłego dnia
Kogdom
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz