Goście, Goście
Piątek, sobota,
niedziela
11-13 września
2015
Piątek tradycyjnie
był dniem gospodarczym. Po porannych zakupach, przygotowaniu śniadania dzieciom
i żonie oraz zawiezieniu dzieci do szkoły, zabrałem się za sprzątanie domu. Na
wieczór był zaplanowany przyjazd Gościa, więc należało posprzątać mieszkanie
oraz zrobić większe zakupy.
Do godziny 14
sprzątałem dom – umyłem kuchnię, łazienkę, wytarłem wszędzie kurze, odkurzyłem
podłogi oraz umyłem je dokładnie. Po sprzątnięciu mieszkania odebrałem syna ze
szkoły, córka wróciła samodzielnie. Ugotowałem dzieciom ryż za śmietaną, ażeby
miały energię na popołudniowe zajęcia. Zawiozłem syna na trening karate, córka
pojechała na swoje dodatkowe zajęcia. Po treningu pojechałem za zakupy do
marketu na weekend – napoje, soki owocowe, nabiał.
Wieczorem
przyjechał nasz gość – przyjaciel rodziny i wieczór spędziliśmy już na miłym
spotkaniu. Wieczorem tylko posprzątałem po kolacji jadalnię i kuchnię i mogłem
resztę nocy spędzić na przyjemnym gawędzeniu.
Sobota również
zaczęła się standardowo. Wstałem tylko trochę po ósmej, poszedłem do piekarni
po świeże pieczywo, sklepu spożywczego po wędlinę. Później wstał nasz gość i
razem poszliśmy na targ po warzywa i owoce.
Dzieci spały
trochę dłużej, na jedenastą przygotowałem śniadanie dla wszystkich. Po
śniadaniu wybraliśmy się na spacer na starówkę, aby pokazać gościowi nasze
miasto, zjedliśmy smaczne lody i wróciliśmy na obiad. Obiad przygotowała żona,
ja zajmowałem się gościem. Posprzątałem jadalnię i kuchnię po posiłku. Dzieci
miały trochę swobody, poszły na boisko. Córka wybrała się do koleżanki na
imprezę i tak swobodnie, w świetnym gronie upłynęła nam sobota. Pomogłem tylko
żonie przygotować kolację i posprzątać po niej i był już czas wolny
przeznaczony dla gościa. Trochę tylko zajmowałem się moim projektem – tylko w
momentach, kiedy wszyscy spali lub mieli popołudniową drzemkę. Wieczorem posprzątałem jadalnię i kuchnię.
Niedziela zaczęła
nam się o dziewiątej. Wspólnie z żoną przygotowałem śniadanie, usmażyłem
jajecznicę. Po śniadaniu pojechaliśmy wszyscy na wycieczkę rowerową.
Po wycieczce żona usmażyła
na obiad kotlety schabowe, ja posprzątałem po nim jadalnię. Po południu nasz
gość musiał niestety wracać do domu i tak gościnnie upłynął nam ten weekend.
Po wyjeździe
gościa, pojechałem z synem na jego spotkanie w klubie sportowym. Wieczorem
posprzątałem kuchnię po kolacji i przygotowałem synowi sprzęt sportowy na następny
dzień na trening. Przyjazd gościa spowodował, że miałem mniej pracy przy
przygotowaniu posiłków, ale więcej przy zaopatrzeniu kuchni w świeże artykuły. I
wyszło wszystko bardzo smacznie.
A dzisiaj
zaczynamy nowy tydzień.
Powodzenia
Kogdom
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz