28 sierpnia 2015
Powakacyjny szok
We wtorek wróciliśmy z
wakacji, dzisiaj jest piątek, a ja jeszcze organizuję sobie pracę. To się
nazywa powakacyjny szok. Mam nadzieję, że do jutra już dojdę do siebie i
organizacja pracy domu będzie już przebiegała bez zakłóceń.
Ale szok szokiem, a dom
po powrocie trzeba prowadzić. We wtorek zrobiłem niewielkie zakupy w naszym
osiedlowym sklepie – jogurty, wędlinę i soki dla dzieci. Żona rozpakowała na
szczęście walizki (trzy wielkie i ciężkie) i zrobiła pranie. Po południu zamówiliśmy
pizzę, a na kolację kupiłem jogurty.
Środa była już aktywna.
Rano zrobiłem zakupy w sklepie spożywczym i piekarni, poszedłem na targ,
chociaż były tylko trzy stragany, to i tak warto było się wybrać. Kupiłem
świeże pomidory, ogórki, cebulkę, śliwki i gruszki.
Przygotowałem żonie
śniadanie i drugie śniadanie do pracy (jej urlop już się niestety skończył).
Pojechałem także do marketu zrobić niewielkie zakupy. Uzupełniłem lodówkę –
przed wyjazdem wszystko zjedliśmy i trzeba od nowa zrobić zaopatrzenie lodówki.
W czasie wakacji dzieci więcej jedzą w domu, w roku szkolnym jedzą obiady w
szkole, a w czasie wakacyjnym trzeba im przygotować dodatkowy posiłek i zdrowe
przekąski z owoców i jogurtów w ciągu dnia.
Po zakupach pojechałem do
księgarni po dwa brakujące podręczniki dla córki (były zamówione przed wyjazdem
i czekały na mnie) oraz na myjnię umyć samochód. Dzielny samochodzik czekał na
nas dwa tygodnie na parkingu i zdążył się nieco zakurzyć. Zresztą lubię mieć
czysto w samochodzie.
Na obiadokolację usmażyłem
kiełbaski na boczku i podałem z surówką z pora i kapusty, na kolację żona
przygotowała pyszne kanapki z polędwicą i warzywami.
Dzieci zajęły się
odsypianiem wakacji, a córka cały dzień spędziła na podwórku, oczywiście
przychodziła na posiłki. Syn nabiera sił w domu.
Czwartek zaczął się już
standardowo. Rano zrobiłem zakupy w piekarni i sklepie spożywczym,
przygotowałem żonie śniadanie i drugie śniadanie
Śniadanie (jagodzianka,
jogurt, polędwica i sok owocowy) dla dzieci przygotowałem o dziesiątej, po
powrocie już chyba zregenerowały siły i wstają zdecydowanie wcześniej.
Na obiad upiekłem
polędwiczki z kurczaka z surówką. Po dwóch tygodniach żywienia w hotelu,
stęskniliśmy się za naszymi domowymi posiłkami i wszyscy (nawet kapryśna
córeczka) zjadamy je z apetytem. Mam nadzieję, że tego apetytu wystarczy na
dłużej. Chociaż nie mogę narzekać. Dzieci jedzą chętnie warzywa, owoce,
wędliny, jogurty i twarogi, a na obiad lubią często ryż i makaron z dodatkami.
W czwartek doszedłem już
do siebie po zarwanej nocy w podróży, mogłem także pracować przy moim projekcie
internetowym oraz spokojniej wypełniać obowiązki Koguta domowego.
Dzisiaj jest piątek i mój
dzień gospodarczy – sprzątanie domu. Myślę, że pójdzie mi sprawnie, przez te
trzy dni od naszego powrotu nie zdążyliśmy zbyt wiele nabałaganić.
Miłego piątku weekendu
początku.
Kogdom
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz